Kair / Zar

Kair. Jedno z najważniejszych miast Bliskiego Wschodu potrafi bardzo mocno zadziałać na wyobraźnię

Kosmopolityczna metropolia, w której tego samego dnia posiedzisz na rogu przy kawie z Sudańczykiem, porozmawiasz o życiu nocnym w Strefie Gazy z Palestyńczykiem, czy wypijesz lokalne piwo Stella w gwarnym barze Horreya wypełnionym przedstawicielami i przedstawicielkami raczej liberalnej części egipskiego społeczeństwa. W dwudziestomilionowym, wiecznie zakorkowanym mieście spotkasz się na każdym kroku z życzliwością. Ubrany w odświętną galibaję kierowca mikrobusa marki Suzuki przedzierającego się dzielnie przez nerwowe tętnice miejskiej tkanki, nie będąc w stanie rozmienić nigdzie pieniędzy żeby wydać resztę, może ci oddać całą sumę wysyłając na do widzenia rozbrajającego całusa. Po rewolucji miasto nie jest bezpieczne, na każdym kroku zamach na stereotypy – uczciwość na egipskich ulicach jest normą. Może się zdarzyć, że pod estakadą w kierunku Al Azhar podasz ten banknot dalej biedakowi, który na to wcale nie czekał.
Kair wciąga i jedyne co może cię z niego szybko przepędzić to potrzeba złapania świeżego oddechu. Słońce widać poprzez kurz pustyni, który leży wieczorem grubą warstwach na sierści kotów i psów śpiących na maskach samochodów. Jest kilka linii metra ale transport czterech milionów ludzi dojeżdżających każdego dnia z przedmieść do pracy materializuje się przede wszystkim jako rzeka kopcących niedopalonym dieslem mikrobusów i taksówek wypełnionych dymem z wszechobecnych papierosów.

Zar to duchowe zjawisko, którego źródło tryska u samych podstaw społeczności, zasilane przez wody z bardzo starych formacji skalnych kontynentu.

Zaproszenie na zar nieco mnie zaskoczyło bo spodziewałem się, że będzie musiało upłynąć nieco więcej czasu zanim zdobędę wystarczające zaufanie. Telefon od Amina. „Dziś jest Zar, możesz przyjeżdżać.” Po piętnastu minutach stałem już na ulicy usiłując złapać taksówkę pod Kair, żeby było szybciej. Trzech kolejno zatrzymanych taksówkarzy powiedziało ładnie dziękuję i odjechało jak tylko wypowiedziałem nazwę Abu Gheit. Później dowiedziałem się, że okolica słynie z produkcji znakomitego haszyszu, z tajemniczych transportów i szemranych interesów. Służby niespecjalnie palą się do lustracji osiedla, które jako tako nie stanowi zagrożenia politycznego. Okazuje się, że to znakomite warunki dla rozwoju społeczności zar, które funkcjonują zwykle na obrzeżach kultury egipskiej. Metro, przyjemnie przeładowane wieczorem mikrobusy, ryksza i znalazłem się pod wskazanym adresem w jednej z bocznych, zakurzonych uliczek miasteczka jakich wiele w delcie Nilu. Zza drewnianych drzwi dobiegało solidne bębnienie i śpiew, których nie da się z niczym pomylić. Cotygodniowa hadra (partycypacja, obecność) trwała w najlepsze. Małe pomieszczenie wypełnione było szczelnie ludźmi, instrumentami, dymem z kadzideł i papierosów. Kobiety siedzące w koło na podłodze palące sziszę i popijające piwo, krzątające się, zaaferowane dzieciaki i męska grupa muzyków. Pięknie niesymetryczne bębny Doff, Sagat, i flety Kawala. Mocne wokale, twarze i spojrzenia łagodne ale skoncentrowane. Zar to duchowe zjawisko, którego źródło tryska u samych podstaw społeczności, zasilane przez wody z bardzo starych formacji skalnych kontynentu. Tu nie ma miejsca na religijną demagogię. W mikrospołecznościach zar liczy się doświadczanie, zaangażowanie i wsparcie. Delta Nilu i Kair to ich mikrokosmos. Każda z grup nieco inna ale wszystkie funkcjonujące jako samowystarczalne systemy, prawie niewidoczne w kulturze głównego nurtu.

Zar od ponad stu lat fascynuje i niepokoi świat zachodni, zwykle jednak opisywany był jednowymiarowo zależnie od implikacji badacza czy podróżnika.

Czasami jesteśmy poruszeni pięknem życia. Co nami porusza? Czasami poniesie nas atak złości lub szaleńczej ekstatycznej radości. Co nas niesie? Czasami jesteśmy oceanem smutku. Jednocześnie sobą i oceanem. Czy to wszystko nasze świadomie wybrane zachowania i stany? W języku arabskim to nadha – boski dotyk, mistyczne wołanie. Wiele afrykańskich i bliskowschodnich tradycji religijnych daje odpowiedzi na te pytania ubierając je w konkretne formy. Święci, dżiny, duchy zar to pozaracjonalne sposoby percepcji rzeczywistości i postrzegania samego siebie. Zar jest jednocześnie kimś obcym i naszym wewnętrznym ja.

Zar od ponad stu lat fascynuje i niepokoi świat zachodni, zwykle jednak opisywany był jednowymiarowo zależnie od implikacji badacza czy podróżnika. Egzotyczna psychoterapia, przestrzeń emancypacji kobiet, czy wolnościowa struktura społeczna zmagająca się z aparatem kontroli nowoczesnego państwa, to wszystko funkcjonalne modele, obrazy zjawiska, którego nie sposób jednak zamknąć w jednej ramce. Celowo pomijam tu odczytanie zar jako egzorcyzmu. Wczesne przekazy autorstwa chrześcijańskich zakonników były zupełnie nieadekwatne. Duchów zar podobnie jak Anioła Stróża nie da się wypędzić.
Żeby zrozumieć złożoność zjawiska można trochę poczytać ale przede wszystkim należy posłuchać ludzi, którzy je tworzą. Mówią oni, że zar to ścieżka rozwoju głębokiej intuicji i posługiwania się nią w codziennym doświadczaniu. To słuchanie swoich odczuć i odważne posługiwanie się wyobraźnią w interpretacji świata. Zaufanie swoim uczuciom buduje głęboką relację z samym sobą. Podobnie jak w praktykach sufi podstawą jest szczerość i czystość intencji. Takie nastawienie owocuje wewnętrzną integracją, tworzy moralną orientację, a w konsekwencji dobre życie. Tego typu moralność wraz z całym anturażem zar to materiał, z którego szyta jest na bieżąco i na miarę każdego uczestnika pozbawiona dogmatów, elastyczna duchowa ścieżka. Zdobywana na niej wiedza jest raczej doświadczana przez ciało niż myślana. Symbole i znaki dobierane są i układane na nowo w odpowiedzi na potrzeby konkretnej osoby, często tworząc kompletnie nowe znaczenia.

Najgłębsze osobiste doświadczenia przeżywane w grupie pozwalają tworzyć prawdziwe więzi i budują dbającą o siebie społeczność. To nauka obserwacji codziennej świętości w sobie, w drugim człowieku i w świecie. Absolwenci tej uczelni są gotowi obdarowywać świat swoim odpowiedzialnym uczestnictwem.

…zar to przede wszystkim ścieżka rozwoju głębokiej intuicji i posługiwania się nią w codziennym doświadczaniu.

Zar to kompas pomagający nawigować przez kluczowe etapy w życiu. Szczególnie kobiety odnajdują tu orientację podczas specjalnych rytuałów związanych z cyklami życia – osiąganiem dojrzałości, ciążą, przekwitaniem. Intuicje, sny, wizje, symbole, ofiary, muzyka, trans – rytuał sprawia, że wyobraźnia staje się namacalna i może być punktem odniesienia. Zar to nadal głównie domena kobiet. Mężczyźni, którzy biorą udział w zar zwykle są wtajemniczeni przez kobiety Większości z nich podczas ceremonii towarzyszy żona, siostra, kuzynka czy sąsiadka. Mężczyźni w społeczności zar to zwykle muzycy ale mogą też być zwykłymi uczestnikami czy liderami kultu (video poniżej). Muzyka i taniec to techniki uzewnętrznienia bardzo intymnych przestrzeni, mentalnego uzdrowienia i połączenia z sacrum. Najgłębsze osobiste doświadczenia przeżywane w grupie pozwalają tworzyć prawdziwe więzi i budują dbającą o siebie społeczność. To nauka obserwacji codziennej świętości w sobie, w drugim człowieku i w świecie. Absolwenci tej uczelni są gotowi obdarowywać świat swoim odpowiedzialnym uczestnictwem.

Podobnie jak duchowa ścieżka każdego uczestnika elastyczny jest również fenomen jako całość.
Na Zachodzie i w krajach arabskich można spotkać się z opinią, że zar ma korzenie etiopskie. To duże uproszczenie wynika z faktu, że pierwsza atramentowa wzmianka spisana w liturgicznym języku Ge’ez pochodzi właśnie z XVII wiecznej Abisynii. Podobnie zresztą jak pierwsza relacja chrześcijańskich misjonarzy z roku 1839. W Etiopii jednak uważa się, że zar ma pochodzenie arabskie. Kluczowe jest, że tradycję wszędzie określa się jako pochodzącą z zewnątrz i z daleka, co dosłownie wyraża hebrajskie słowo zar czyli obcy. Być może prawdą jest, że nazwę zjawisku nadali jubilerzy żydowscy, którzy zwykle dostarczali karnalinowe amulety i obrzędową biżuterię w całym regionie.
Intensywne migracje ludzi z jednego brzegu Morza Czerwonego na drugi, z Arabii do Jemenu i Abisynii, transfer niewolników i niewolnic z Etiopii i Sudanu na północ za panowania anglo-egipskiego, hajj z Afryki Zachodniej i Północnej do Mekki to tylko niektóre ruchy ludności obserwowane w regionie na przestrzeni ostatnich kilkuset lat. Pewne jest, że egipski zar wywodzi się z tego samego korzenia co kulty Bori u Hausa z pogranicza Nigerii i Nigru, Derdeba społeczności Gnawa w Maroko, czy Stambeli z Tunezji. Idąc tym tropem dwa kroki dalej zar ma wiele wspólnego z duchowością Ludzi Wiatru z Baloczistanu, ludami Sidama i Gurage w Etiopii, dawną kulturą Vudoun u Yoruba, a nawet transowymi rytuałami na Majocie (czym zajmiemy się niebawem). W trudnym do odszyfrowania dialekcie zar zwanym rotana znajduje się wiele słów pochodzących z odległych rejonów Afryki Subsacharyjskiej. Słowo kodya ( prowadząca/-cy ceremonię w pewnej odmianie zar) pochodzi z języka Hausa gdzie godiya oznacza koń albo ujeżdżać. Tu niektórym zapali się lampka z szyldem voodoo. To się zgadza ale tylko pośrednio o czym później. Słowo mayanga – czyli miejsce gdzie grzebie są zwykle kości po ofiarach zwierzęcych – w języku Hausa oznacza cmentarz. W jednym z egipskich miast doliny Nilu śpiewa się pieśń, która ma identyczną melodię i rytm jak pieśń marokańskich Gnawa, a niektóre duchy północnoafrykańskie znalazły swoje miejsce również w kairskim panteonie. Jak by tego było mało praktyki Zar Tambura (tak zwany Zar Afrykański) wyraźnie przywędrowały z sudańskimi imigrantami za czasów panowania anglo-egipskiego, a pewne imiona egipskich zar odnotowane zostały w Etiopii około sto lat temu.

To żywa struktura, która pochodzi zewsząd i znikąd, patchwork, w którym zapisana jest historia wielu społeczności.

Zar zawsze wędrował z ludnością i zmieniał się dokładnie tak samo dynamicznie jak ona reagując na zmiany sytuacji społeczno-politycznej. To żywa struktura, która pochodzi zewsząd i znikąd, patchwork, w którym zapisana jest historia wielu społeczności. Panteon duchów, pieśni, symbole i język to wciąż na nowo tworzący się zlepek o dużym potencjale adaptacji. W pieśniach zawsze pojawiały się zapożyczenia z kultury popularnej, melodie z nubijskich wesel, pieśni religijnych czy nawet – z wciąż cenionych nagrań Umm Kulthum. Gdy dawnej pieśni nikt już nie śpiewa, umiera duch, któremu była poświęcona. To miejsce nie pozostaje jednak długo puste i w ten sposób zar zachowuje świeżość i znaczenie dla praktykujących.
To żywa struktura, która pochodzi zewsząd i znikąd, patchwork, w którym zapisana jest historia wielu społeczności.
Transgraniczny charakter zar wyraża się w pochodzeniu wielu duchów w panteonie. Mogą one pochodzić z Górnego Egiptu, Sudanu, Etiopii, a nawet Syrii, Indii czy Chin. Mogą to być północnoafrykańskie sharifs lub duchy ortodoksyjni chrześcijanie. Ta różnorodność to część islamu ludowego, który jest pomijany przez zachodnie opracowania o świecie muzułmańskim i wypierany przez islamskie ruchy reformatorskie rodem z Półwyspu Arabskiego.
Według popularnej koncepcji świata w islamie bóg stworzył człowieka z ziemi i wody, dżiny natomiast z ognia i wiatru (reeh). Słowem zar określa się nie tylko samo zjawisko kulturowe ale też szczególny rodzaj dżinnów, które w hierarchii lokalnego panteonu plasują się gdzieś poniżej świętych i proroków. Zar są jak odbicia ludzi w innym wymiarze, towarzysza nam ale ich natura jest zupełnie inna. Tworzą własne konteksty społeczne, hierarchie, a nawet rodziny. Ich świat przenika się z naszym w miejscach opuszczonych, ciemnych, w drzwiach domów, na klatkach schodowych, przy źródłach wody, na cmentarzach czy w miejscach określanych jako nieczyste. W Egipcie uważa się, że jest ich 66 ale żaden sheikh czy sheikha (liderzy grup zar) nie są w stanie wymienić wszystkich. Przeważająca większość zar to opiekunowie i przewodnicy człowieka. Te najczęściej spotykane nie są szczególnie złe czy szkodliwe, jednakże bywają bardzo kapryśne, mściwe i zazdrosne. Nawiedzenie może być efektem wielu codziennych zachowań człowieka od nastąpienia na niewidzialnego ducha w drzwiach przez konsumpcję ofiarnego mięsa przez nieinicjowanego po wystawienie na działanie złego oka, czy wszelkiego czarownictwa.

Yawra Bey to główny zar panteonu wszystkich grup kairskich i najczęściej można usłyszeć jemu poświęcone pieśni. Zwykle pojawia się w towarzystwie swojej córki o imieniu Rakusha, bo zar zawsze pojawiają się w żeńsko-męskich parach. Prezentuje się jako przystojny, ciemnoskóry oficer dziewiętnastowiecznej egipskiej armii, przystrojony w czerwony szarfę i fez, palący papierosa lub fajkę wodną. Jego atrybut to wysokie, pozłacane krzesło w stylu rokoko – symbol państwa, władzy, statusu elity i zachodnich wzorców, które zainspirowały brzemienne w skutkach reformy społeczno-polityczne Egiptu przełomu XIX i XX wieku. Mniej więcej w tym czasie Yawra Bey pojawił się w kairskim panteonie. Dandys i dżentelmen uwodzi młode, szczególnie piękne dziewczęta i jest o nie bardzo zazdrosny. Sprawia, że odrzucają kolejnych adoratorów lub przestają się im podobać. Problemy seksualne w małżeństwie i homoseksualizm to tez jego działalność. W jego przypadku nie używa się terminu nawiedzenie, a zauroczenie czy miłość.

Gado to dla odmiany pochodzący z Nigerii niewolnik i posłaniec innych zar. Rezyduje w łazienkach, a precyzyjnie w odpływach toalet, które są portalem łączącym świat ludzki ze światem duchów. Objawiające się bezpłodnością lub szaleństwem nawiedzenie przez Gado i jego towarzyszkę Mariumę to bardzo powszechna historia dotykająca nastolatek.

Gado to dla odmiany pochodzący z Nigerii niewolnik i posłaniec innych zar. Rezyduje w łazienkach, a precyzyjnie w odpływach toalet, które są portalem łączącym świat ludzki ze światem duchów. Objawiające się bezpłodnością lub szaleństwem nawiedzenie przez Gado i jego towarzyszkę Mariumę to bardzo powszechna historia dotykająca nastolatek. Duchy zostają rozzłoszczone gdy kropla krwi menstruacyjnej lub fragment błony dziewiczej spadną do odpływu. Ceremonia ułagodzenia Gado i Mariumy odbywa się w niedostępnej dla innych w tym czasie łazience. Typowa scena w tym wypadku oświetlona jest płomykiem brązowej świecy, płonie kadzidło, na podłodze leżą rozsypane słodycze i krople krwi ze złożonego w ofierze czarnego królika, a dotknięta problemem nastolatka tańczy w transie na czworaka. Rytuał kończy się gdy inicjowana spuści w toalecie wodę po oddaniu moczu. Po tym sheika prosi inicjowaną o pozostanie w odosobnieniu i obserwacje swoich snów. Kończą się krzyki, omdlenia i histeria nastolatki, a rozpoczyna się proces duchowy, który będzie pogłębiał się wraz z dojrzewaniem inicjowanej.

Sudańska Salila to też postać obca, pochodząca z daleka. Jej atrybuty to wdzięk i piękno opisywane w poświęconej jej pieśni. Przejęta przez Salilę osoba zwykle w tańcu odgrywa scenę kąpieli, bawi się lusterkiem, rozpuszcza i zaplata włosy, a gdy taniec staje się bardziej intensywny oblewa siebie i innych wkoło wodą. Podczas ceremonii w Abu Gheit, jedna ze starszych kobiet owładniętych przez Salilę oblała w transie swoje rozpuszczone długie włosy i wszystkich wokół piwem z trzymanej w dłoni puszki. Chwilę po tym padła na kolana i w ekstatycznym finale wydała z siebie rozdzierający krzyk, który to kończy nagranie dostępne powyżej (ZAR 2).
Nawiedzenie przez zar zwykle objawia się przewlekłymi psychologicznymi, fizycznymi lub społecznymi kłopotami, wobec których konwencjonalna medycyna nie ma pewności lub które trudno wyjaśnić inaczej. Rodzina dotkniętej osoby na tym etapie zwykle sprawdziła już też możliwości koptyjskich czy koranicznych egzorcyzmów. Symptomy zdrowotne bardzo często ustępują wraz z inicjacją. Nieszczęścia i trudności natury społecznej jeśli nie mijają to przynajmniej znajdują pełną akceptacje wewnątrz szerszego kontekstu społecznego jako efekt działania zar a nie zła wola danej osoby. Ceremonie pozwalają ułagodzić rozzłoszczone duchy i sprawić by stały się sprzymierzeńcami. Dochodzi do stopniowej integracji osobowości. Niezbędne w tym celu jest doświadczenie i wiedza społeczności, składanie ofiar ze zwierząt, kadzidła, biżuteria i liczne artefakty. Pierwszym etapem jest jednak zawsze rozpoznanie, a stawianiu diagnozy służy muzyka. Może to się wydarzyć zarówno podczas cotygodniowej hadry jak i podczas specjalnie zakontraktowanej ceremonii inicjacji.
Przeważająca większość zar to opiekunowie i przewodnicy człowieka. Te najczęściej spotykane nie są szczególnie złe czy szkodliwe, jednakże bywają bardzo kapryśne, mściwe i zazdrosne.

Trans osiągany w trakcie pieśni chwalącej Allaha czy świętych jest komunią, bezpośrednim połączeniem z sacrum, a nie opętaniem i podobnie można to określić w tym przypadku.

Pieśni i rytmy tworzą most pomiędzy światami. Każdy zar ma swoja pieśń. Następujące po sobie rytmy badają z którym duchem ma się do czynienia. Odpowiedzią inicjowanego jest trudny do zatrzymania taniec tafqir. W miarę narastania hipnotycznego rytmu, zwykle po około 30 minutach, taniec przeradza się w trans, w którym osobowość tancerza kompletnie przenika się z duchem. Zachowanie i mimika osoby w transie ujawniają nie tylko obecność ale też tożsamość ducha. W tym stanie osoba wyraźnie czuje jak przejmowana jest przez zar, a tym samym zaczyna rozumieć, ze to nie ona sama jest przyczyna swoich boleści. Znany obraz ducha dosiadającego osoby w transie jak wierzchowca przywołuje na myśl wierzenia Vodoun z dawnego Dahomeju. W tym momencie dobierane są odpowiednie elementy stroju, biżuterii, kadzidła i artefakty, które określają tożsamość zar. To wszystko w połączeniu z bardzo intensywną muzyką i kroplami krwi ofiarnej bardzo silnie działa na wyobraźnię uczestników. Pieśni śpiewane podczas hadry (uczestnictwo) są modlitwami bardzo przypominającymi suficki zikr (przypominanie). Trans osiągany w trakcie pieśni chwalącej Allaha czy świętych jest komunią, bezpośrednim połączeniem z sacrum, a nie opętaniem i podobnie można to określić w tym przypadku. Ponieważ muzyka jest medium które przemawia jednocześnie do umysłu i ciała, transfer wiedzy nie odbywa się poprzez mentalne obrazy ale przez cielesne doświadczenie. Rytuał ułagadza duchy jednak nawiedzenie jest stanem permanentnym i nie da się tego odwrócić. Pieśni sprawiają tylko, że staje się ono widoczne i wiadomo już którego ducha należy odpowiednio ugościć. Muzyka ma tu więc kluczowe działanie terapeutyczne. Jest też niesamowitym wehikułem niosącym wiedzę o panteonie zar oraz ostatnim żywym medium wymazanej przez oficjalną narrację historii egipskiego ludu….. ale o tym w następnym odcinku poświęconym zar.
W przygotowaniu kompilacja nagrań terenowych wszystkich trzech odmian zar jakie obecnie praktykuje się w Egipcie. Wydawnictwo ukaże się niebawem niezależnym nakładem JuJu Sounds.