NUBIJSKIE WESELE
Jezioro Nassera rozdzieliło Nubię na dwie części. Sto dwadzieścia tysięcy osób zostało przesiedlonych. Na wybudowanych przez państwo betonowych osiedlach pogańskie ceremonie i kult duchów rzeki przybierają nowe formy.
O Nubii i jej mieszkańcach nie dowiemy się zbyt wiele z literatury. Pod koniec XIX wieku, u szczytu epoki kolonializmu, europejscy badacze, siedząc w swoich gabinetach i pisząc o fascynujących praktykach „prymitywnych ludów”, raczej nie dysponowali wiarygodnym materiałem badawczym. Dobrze się złożyło, bo z pewnością większa ilość źródeł – odczytywanych w tendencyjny sposób –posłużyłaby im do jeszcze głębszego utwierdzenia się w przekonaniu o ewolucyjnej wyższości własnej kultury. Dostarczający informacji kupcy, podróżnicy i angielscy żołnierze stacjonujący w Egipcie sporadycznie wybierali się do Nubii.
czytaj i słuchaj
REJON KOM OMBO, EGIPT, 2018
Goście zaczęli przybywać tu liczniej dopiero w pierwszej połowie XX wieku, by prowadzić badania archeologiczne terenów planowanych do zalania w związku z budową Tamy Asuańskiej. Ostatni etap budowy tamy zakończono w latach 70., w efekcie czego pod wodami Jeziora Nassera znalazły się skarby kilku starożytnych cywilizacji. Projektem, przy którym pracowała międzynarodowa rzesza robotników, inżynierów i archeologów było przeniesienie w nowe miejsce Świątyni Izydy, podmywanej w wyniku sztucznego spiętrzania wód. Kompleks świątynny w postaci 40 000 klocków został przetransportowany z zatapianej wyspy Philae pod czujnym okiem UNESCO i ponownie ułożony na usytuowanej nieco wyżej wyspie Agilika.
Budowa strategicznej dla Egiptu tamy wiązała się z całkowitym przesiedleniem kilku nubijskich plemion zamieszkujących od tysięcy lat dolinę Nilu między Asuanem a okolicą Wadi Halfy w Sudanie. Łącznie relokowano z zalanych terenów ponad 120 tysięcy Nubijczyków. Ponad połowa z nich zamieszkała po egipskiej stronie granicy: na zachodnim brzegu rzeki w Asuanie i w okolicy miasteczka Kom Ombo (ok. 50 kilometrów na północ). Organizacja zupełnie nowego miejsca życia tak słabo poznanych społeczności nastręczała administracji wielu kłopotów. Pojawiła się wówczas potrzeba przeprowadzenia szeroko zakrojonych badań nubijskich zwyczajów i wierzeń, które rozpoczęły się w 1961 roku pod auspicjami Uniwersytetu Amerykańskiego w Kairze. Plemiona Kunuz, Fadikka i Wadi al-Arab po raz pierwszy stały się obiektem zainteresowania egipskiej i zagranicznej etnografii.
Mieszkańcy Nubii przez tysiąclecia żyli we względnej izolacji, zamieszkując wąski, zielony pas upraw nad brzegami Nilu. Ich życie, podobnie jak uprawy sorgo i daktyli, zależne było od potężnej rzeki, toczącej swoje wody przez jałową pustynię. Rzeka czasem wylewała, innym razem jej poziom był niepokojąco niski; wody zawsze jednak niosły przedmioty z odległych krain górnego biegu. Nie jest zaskoczeniem, że Nubijczycy żyjący przez tysiące lat w ścisłej relacji z Nilem rozwinęli bogaty świat wierzeń z nim związanych. Kultura nubijska ma pewną wyjątkową, ukształtowaną przez wieki cechę – potrafi z lekkością dostosowywać się do zmian i asymilować nowe elementy. Islam, jako główna narracja, obecny jest tu stosunkowo od niedawna i pojawił się wraz z dominacją arabską w XIV wieku. Wcześniej funkcjonowały w Nubii różne formy wczesnego chrześcijaństwa (kościoły koptyjskie, greckie i etiopskie), a patrząc jeszcze dalej w przeszłość, na horyzoncie pojawia się Królestwo Kusz, kultura Kerma i starożytny Egipt.
Niektóre z nich, jak Aman Doger – czarny, owłosiony potwór o ustawionych pionowo czerwonych oczach, odpowiadają za depresje, zaburzenia emocjonalne i szaleństwo
Dominująca obecnie religia nie była tu też nigdy dogmatyczna. Stosowanie podziału na islam ortodoksyjny i ludowy jest często popełnianym przez orientalistów błędem. Granice nigdy nie były wyznaczone sztywno i światy od zawsze przenikały się ze sobą swobodnie. Modlący się pięć razy dziennie nubijski muzułmanin z czołem obtartym (tzw. zibiba) od uderzania głową w modlitewny dywanik, nabierając wieczorem wody ze studni, szeptał chroniące przed dżinami wersety Koranu. W tym samym czasie jego żona w domu przygotowywała posiłek dla dogri – duchów zamieszkujących Nil. Lokalny islam jeszcze do niedawna nie przypominał oferty religijnej saudyjskich ruchów reformatorskich. Jego afrykańska wersja zawsze zawierała w sobie kult świętych, ekstatyczne rytuały sufickie i magiczne praktyki koranicznych uzdrowicieli. W Nubii doświadczenie religijne uzupełniały też pogańskie ceremonie, kult duchów rzeki i związane z cyklicznością księżyca tabu zwane mushahara.
REJON KOM OMBO, EGIPT, 2018
Według Nubijczyków na dnie Nilu znajdują się pałace, a ich mieszkańcy zwani są ludźmi rzeki, szejkami, aniołami lub dogri (w języku Metoki, którym posługuje się lud Kunuz). Stworzenia rzeczne, podobnie jak sama rzeka, mogą być bardzo nieprzewidywalne. Niektóre z nich, jak na przykład Aman Doger – czarny, owłosiony potwór o ustawionych pionowo czerwonych oczach, odpowiadają za depresje, zaburzenia emocjonalne i szaleństwo. Inne trudnią się inicjowaniem nubijskich wróżbiarek i uzdrowicielek. Aby pełnić taka rolę w społeczności, kobieta musi przeżyć epizod porwania na ciemne dno rzeki i zdobycia tam niedostępnej śmiertelnikom wiedzy. Nubijczycy w liminalnych momentach życia składają duchom rzeki ofiary, aby je ułagodzić lub prosić o wsparcie, a wiedza o tym, jak to robić, zwykle przekazywana jest kobietom w snach.
Spontaniczną, wesołą atmosferę procesji osłodziły kwieciste zapachy rozpylane obficie z puszek odświeżaczy powietrza
Żeńskie duchy zwane są też po arabsku banat el nil – córki Nilu. Z natury są one przyjazne i – jeśli akurat nie wciągają nikogo do rzeki – służą społeczności radą i uzdrawiają. Żeby skorzystać z ich pomocy, Nubijczycy zgłaszają się do kobiet, które potrafią nawiązać z duchami kontakt. Komunikacja odbywa się poprzez prywatne rytuały, ablucje w rzece i wrzucanie do nilowych wód podarunków w postaci henny, kadzideł i perfum. Dzięki pielęgnowaniu tej bliskiej relacji, niektóre nubijskie kobiety posiadły szczególną zdolność jasnowidzenia i uzdrawiania. Rytuały odprawiane są w miejscach, w których wcześniej widywano córki Nilu. Kobiety nie mogące zajść w ciążę udają się tam podczas nowiu, by siedmiokrotnie obmyć swoje ciało w wodzie.
Zwykle jednak ceremonie nad brzegami rzeki związane są z kluczowymi momentami przejścia w życiu. Szczególnie pieczołowicie odprawia się rzeczne rytuały związane z narodzinami. Zgodnie z relacją uczestnika wspomnianych badań etnograficznych, Johna G. Kennedy’ego, kobieta oczekująca na swój pierwszy poród ubierała się na biało, zakładała złotą biżuterię i mocną kreską malowała węglem oczy. Podobna do bóstwa starożytnego Egiptu, z dłońmi i podbródkiem pokrytymi henną, zanurzała się cała w rzece, by otrzymać od córek Nilu błogosławieństwo dla dziecka i zapewnić sobie opiekę duchów podczas porodu. W nubijskiej metafizyce istoty ponadnaturalne doceniają i nagradzają piękno śmiertelników. Podczas porodu pod poduszką kobiety ukrywany był nóż lub gwóźdź, a w miseczce koło jej głowy leżały daktyle i ziarna sorgo, będące zaproszeniem dla wspierających duchów. Matka opluwała noworodka siedem razy kawałkami świeżego daktyla, żeby dziecko rosło piękne, zdrowe i miało ładny głos. Po porodzie w kierunku rzeki ruszała procesja prowadzona przez młodego chłopca trzymającego wyciągnięty w górę nóż. Symbolizujące męskość ostrze miało chronić przed nieprzyjaznymi duchami pustyni i gór zwanymi besmego. Wszystko, co dobre w trudnym nubijskim życiu, zawsze związane było z Nilem, a nie z surowym i suchym krajobrazem pustyni. Procesja kończyła się nad rzeką, do której wrzucano łożysko, siedem daktyli, perfumy i kadzidła. W drodze powrotnej wesoły korowód niósł zielone gałązki palmy i kanistry z zaczerpniętą z Nilu wodą. Gałązki rozrzucano później w domu ojca na podłodze i skrapiano żeby wypełnić dom życiem, a resztę wody (czterdzieści kanistrów) wylewano na matkę, dokonując finalnej ablucji.
Rytuały związane z pozostałymi momentami przejścia w życiu Nubijczyków zmieszały się już w większym stopniu z obrzędowością muzułmańską. Podczas festiwali ku czci sufickich świętych, całe społeczności wspólnie obmywają się w Nilu, a podczas innych świąt groby przodków polewa się przyniesioną z rzeki wodą. Podobna mieszanka wpływów ma miejsce podczas trwających siedem dni ślubów, gdzie pogańskim elementem są roztańczone i rozśpiewane procesje. Materiały ilustrujące tę opowieść zostały nagrane w regionie Kom Ombo, wspomnianym już miejscu przesiedlenia Nubijczyków. Główny nurt Nilu biegnie kilkanaście kilometrów na zachód, więc żeby złożyć ludziom rzeki dary albo dokonać ablucji, chodzi się nad przekopane w latach sześćdziesiątych kanały nawadniające. W świetle pełni księżyca grupa kobiet w towarzystwie muzyków zebrała się pod domem panny młodej. Pomalowaną henną od stóp do głów młodą kobietę powitano radosnymi okrzykami i kolorowy przemarsz ruszył uliczkami, wzniecając tumany pyłu. Energicznie wybijane na bębnach tar rytmy, pieśni call & response, okrzyki chwalące walory panny młodej i członków jej rodziny – entuzjastyczna procesja przesuwała się coraz bliżej swojego celu. Nad kanałem nawadniającym każdy nabierał garść przygotowanej potrawy z misek niesionych na głowach starszych kobiet i wrzucał ją do wody w ofierze.
Drugiego dnia wzięliśmy udział w procesji prowadzącej pana młodego. Ubrany na biało mężczyzna przywitany został równie entuzjastycznie, co panna młoda. Na jego czole umieszczono złoty półksiężyc. Złoto – podobnie jak krew – działa niczym magnes przyciągający duchy. To właśnie w Nubii mieściły się kopalnie złota, dzięki którym starożytny Egipt mógł eksportować ten kruszec na cały Bliski Wschód. Jest wielce prawdopodobne, że to samo złoto, po wielokrotnym przetopieniu połyskiwało podczas nubijskiego wesela na czole pana młodego. Spontaniczną, wesołą atmosferę procesji osłodziły kwieciste zapachy rozpylane obficie z puszek odświeżaczy powietrza. Ibrahim – doświadczony wokalista, storyteller i konferansjer w jednym – wznosił okrzyki chwalące pana młodego i jego rodzinę, na które chórem odpowiadał tłum rozentuzjazmowanych dzieciaków i kobiety wymachujące sztucznymi kwiatami.
Musa Bass Teebo! Musa jest wspaniały!
Kawaler prowadzony był do domu weselnego z małym przystankiem na ostatnią ablucję w kanale nawadniającym. Następująca po tym ceremonia małżeństwa jest kulminacją długiego tygodnia obrzędów, procesji, imprez i licznych oficjalnych zapowiedzi. Cały ten czas przesycony jest tańcem, śpiewem i dynamicznym rytmem wybijanym na bębnach tar.
Obecnie pojawia się wyraźny rozdźwięk w nubijskiej społeczności. Przesiedlenia związane z budową tamy sprawiły, że duża liczba mężczyzn została zmuszona do emigracji zarobkowej i podjęcia okresowej pracy w Asuanie, Kairze, Aleksandrii i Suezie. Życie w dużych ośrodkach miejskich oznacza ekspozycję na doktryny islamskiej reformacji i poznanie nowych linii podziałów przez nią wyznaczanych. W spotkaniu z wykształconymi imamami – pochodzący z małych nubijskich wsi mężczyźni – zaczęli wstydzić się dawnych wierzeń i je porzucają. Duchy rzeki należą już przede wszystkim do świata kobiet.
Otwartym pozostaje pytanie, czy kultura przesiedlonych tu ludów Fadikka i Kunuz jest w zaniku, czy po prostu przechodzi kolejną transformację
Zamieszkujący dolinę Kom Ombo lud Fadikka został oddzielony od swoich krewnych mieszkających w Sudanie długim na pięćset kilometrów Jeziorem Nassera. Nubijskie plemiona wyrażają swoją odrębność, określając siebie jako kulturowy pomost między Egiptem a Sudanem. Na skutek przesiedlenia społeczność musiała przystosować się do zupełnie nowych warunków życia. Gliniane domy i niewielkie wsie zagubione nad brzegami Nilu zamieniono na gęsto zaludnione osiedla, wybudowanych przez rząd, betonowych domków. Każde takie osiedle ma meczet, pocztę, boisko piłkarskie i zasięg krajowej telewizji kablowej. Otwartym pozostaje pytanie, czy kultura przesiedlonych tu ludów Fadikka i Kunuz jest w zaniku, czy po prostu przechodzi kolejną transformację. Dziś w Kom Ombo dary dla córek Nilu wrzucane są do bliżej położonych kanałów nawadniających, łatwiejsze w użyciu odświeżacze powietrza zastępują podczas procesji kadzidła, roztańczony tłum wymachuje zakupionymi w narożnym sklepie plastikowymi kwiatami, a muzycy uderzają w łatwiejsze do strojenia plastikowe membrany tar. Niewątpliwie Fadikka stają się powoli obywatelami nowoczesnego państwa i nie jest to tylko kwestia zmiany estetyki.
Luka Kumor, Styczeń 2020.
ŹRÓDŁA
John G. Kennedy, Mushahara: A Nubian Concept of Supernatural Danger and the Theory of Taboo, „American Anthropologist”, Vol. 69, Issue 6, December 1967.
John G. Kennedy, Aman Doger: Nubian Monster of the Nile, „The Journal of American Folklore” Vol. 83, No. 330, pp. 438-445.
Michael Muhammad Knight, Magic in Islam, Tarcher Perigee, New York 2016.
Magda Saleh, Dance in Egypt, [in:] The Garland Encyclopedia of World Music, Vol. 6: The Middle East, ed. Virginia Danielson, Routledge, New York-London 2002.
wspieraj projekt i pomóż nam tworzyć kolejne opowieści