INTUICJA i trans W EGIPSKIM KULCIe

 ZAR

ZAR OD PONAD STU LAT NIEPOKOI I FASCYNUJE ŚWIAT ZACHODNI. JAK MROK PRZEPAŚCI, KTÓRA DZIELI ZROZUMIENIE OD DOŚWIADCZENIA

Kair. Jedno z najważniejszych miast Bliskiego Wschodu potrafi bardzo mocno zadziałać na wyobraźnię. Kosmopolityczna metropolia, w której tego samego dnia posiedzisz na rogu przy kawie z Sudańczykiem, porozmawiasz o życiu nocnym w Strefie Gazy z Palestyńczykiem, czy wypijesz lokalne piwo Stella w gwarnym barze El Horreya wypełnionym przedstawicielami i przedstawicielkami raczej liberalnej części egipskiego społeczeństwa. W dwudziestomilionowym, wiecznie zakorkowanym mieście spotkasz się na każdym kroku z życzliwością. Ubrany w odświętną galabiję kierowca mikrobusa marki Suzuki, przedzierającego się dzielnie przez nerwowe tętnice miejskiej tkanki, nie będąc w stanie rozmienić nigdzie pieniędzy, żeby wydać resztę, może ci oddać całą sumę wysyłając na do widzenia rozbrajającego całusa. Widać, że po rewolucji miasto wciąż nie jest bezpieczne, na każdym kroku zamach na stereotypy – uczciwość na egipskich ulicach jest normą. Może się zdarzyć, że pod estakadą w kierunku Al Azhar podasz ten banknot dalej biedakowi, który na to wcale nie czekał. Baraka!

Kair wciąga i jedyne, co może cię z niego szybko przepędzić, to potrzeba złapania świeżego oddechu. Słońce widać poprzez kurz pustyni, który leży wieczorem grubą warstwą na sierści kotów i psów, śpiących na ciepłych jeszcze maskach samochodów. Funkcjonuje kilka linii metra, ale transport czterech milionów ludzi, dojeżdżających każdego dnia do pracy z przedmieść, daje się poznać przede wszystkim jako rzeka kopcących niedopalonym dieslem mikrobusów i taksówek, wypełnionych dymem z wszechobecnych papierosów.

Al Azhar, kair, 2013

Od kwietnia 2013 odwiedziłem Kair wielokrotnie, głównie w poszukiwaniu muzyki. Podczas jednej z wizyt stało się dla mnie jasne, że kultura zar nie jest jakąś zanikającą tradycją, ale ma się zaskakująco dobrze w dynamicznie zmieniającym się, nowoczesnym Egipcie. Pozostało cierpliwie czekać na pierwsze spotkanie. Był wieczór. Na obsranym przez gołębie parapecie selekcja słonych orzeszków na wagę i lokalnych wyrobów tytoniowych. Przypominające nieco Paryż downtown na wschodnim brzegu szeroko rozlanego Nilu, ze swoimi wysokimi kamienicami i siatką szerokich, prostych alei, jest ikoną aspiracji egipskiego modernizmu i nacjonalizmu, które miały całkowicie odmienić egipskie ulice na przełomie XIX i XX wieku. Lud miał przyjąć zestaw nowych wartości: racjonalizm i ideę rozwoju. Na ulicach miał zapanować porządek, a wszelka nieprzewidywalność musiała wkrótce z nich zniknąć. Ówczesny kedyw Egiptu i Sudanu Ismail Pasha – wnuk Muhammada Ali Pashy – osobiście wybrał się do Paryża, by zrekrutować najlepszych francuskich architektów, którzy mieli zrealizować modernistyczną wizję przebudowy centrum stolicy. Ismail Pasha w 1879 roku dosadnie wyjaśnił przyświecającą zmianom ideę w słowach:

Mój kraj nie leży już w Afryce, jesteśmy teraz częścią Europy. Naturalnym więc jest dla nas porzucić dawne ścieżki i przyjąć nowy system, odpowiedni do naszych warunków społecznych.

W rzeczywistości kolonialnej etykietka „dziki” zawsze służyła usprawiedliwieniu bezwzględnej eksploatacji. Dla wielu afrykańskich państw jedyną możliwą reakcją wobec hegemonii Zachodu i sposobem na uniknięcie tej szowinistycznej klasyfikacji było przeprowadzenie ogromnych politycznych i społecznych przemian. Modernistyczne elity i umacniające się wówczas w polityce kręgi nacjonalistyczne były też z wielu powodów zainteresowane perspektywą totalnej reformy społeczno-ekonomicznej. To jest historia, którą opowiadają nam rozpadające się kamienice od Placu Tahrir aż po bazar el-Ataba. Downtown od wielu lat powoli poddaje się entropii, a bogaci Egipcjanie dawno już przenieśli się na Zamalek, do Heliopolis, Maadi i innych dzielnic Kairu. Zainicjowany w XIX wieku projekt społeczny miał ogromny wpływ na egipską kulturę i religijność. Fakt, że takie zjawiska, jak ekstatyczny zar czy wywracające publiczny porządek do góry nogami sufickie festiwale przy grobach świętych zachowały witalność i odbywają się w samym centrum stolicy kraju, był dla mnie dużym zaskoczeniem.

kair, 2013

Tu nie ma miejsca na religijną demagogię. W społecznościach Zar liczy się doświadczanie, zaangażowanie i wsparcie

Poezję obserwacji ruchu ulicznego z ostatniego piętra pięciodolarowego hotelu w Downtown przerwał telefon od przyjaciela. „Dziś jest zar, możesz przyjeżdżać” – powiedział w słuchawce znajomy głos. Po piętnastu minutach stałem już na ulicy, usiłując złapać taksówkę pod Kair, żeby było szybciej. Trzej kolejno zatrzymani taksówkarze powiedzieli ładnie „dziękuję” i odjechali, kiedy tylko wypowiedziałem nazwę Abu Gheit. Później dowiedziałem się, że okolica słynie z produkcji znakomitego haszyszu, z tajemniczych transportów i szemranych interesów. Służby niespecjalnie palą się do lustracji osiedla, które – choć problematyczne – nie stanowi zagrożenia politycznego. Okazuje się, że to znakomite warunki dla rozwoju społeczności zar, które funkcjonują zwykle na obrzeżach kultury egipskiej. Metro, przyjemnie przeładowane wieczorem mikrobusy, ryksza i znalazłem się pod wskazanym adresem w jednej z bocznych, zakurzonych uliczek miasteczka, jakich wiele w delcie Nilu. Zza drewnianych drzwi dobiegało solidne bębnienie i śpiew, których nie da się z niczym pomylić. Cotygodniowa hadra (partycypacja, obecność) trwała w najlepsze. Małe pomieszczenie wypełnione było szczelnie ludźmi, instrumentami, dymem z kadzideł i papierosów. Kobiety siedzące w koło na podłodze, palące sziszę i popijające piwo, krzątające się, zaaferowane dzieciaki i męska grupa muzyków. Pięknie niesymetryczne bębny doff, zakładane na palce mosiężne talerze sagat, i flety kawala. Mocne wokale, twarze i spojrzenia łagodne, ale skoncentrowane. Zar to duchowe zjawisko, którego źródło tryska u samych podstaw społeczności, zasilane przez wody z bardzo starych formacji skalnych kontynentu. Tu nie ma miejsca na religijną demagogię. W mikrospołecznościach zar liczy się doświadczanie, zaangażowanie i wsparcie. Delta Nilu i Kair to ich mikrokosmos. Każda z grup jest nieco inna, ale wszystkie funkcjonują jako samowystarczalne systemy, prawie niewidoczne w kulturze głównego nurtu.

 

Czasami jesteśmy poruszeni pięknem życia. Co nami porusza? Czasami poniesie nas atak złości lub szaleńczej ekstatycznej radości. Co nas niesie? Czasami jesteśmy oceanem smutku. Jednocześnie sobą i oceanem. Czy to wszystko nasze świadomie wybrane zachowania i stany? W języku arabskim taki stan nazywany jest nadha – boski dotyk, mistyczne wołanie. Wiele afrykańskich i bliskowschodnich tradycji religijnych daje odpowiedzi na to pytanie, ubierając je w konkretne formy. Święci, dżiny, zar to pozaracjonalne sposoby percepcji rzeczywistości i postrzegania samego siebie. Zar jest jednocześnie kimś obcym i naszym wewnętrznym ja.

SPOŁECZNOŚĆ

Ale odstawmy poezję na bok i przeskoczmy na chwilę w krainę większego zgęszczenia myśli. Chciałbym nieco przybliżyć zjawisko i rozjaśnić panującą wokół niego atmosferę, być może nawet sprostować kilka nieporozumień. Przede wszystkim słowo „zar” używane jest w dwóch znaczeniach. Zależnie od kontekstu oznacza zjawisko kulturowe lub pewien rodzaj duchów w bliskowschodnim folklorze. Zar od ponad stu lat fascynuje i niepokoi świat zachodni, zwykle jednak opisywany był jednowymiarowo, zależnie od implikacji badacza czy podróżnika. Egzotyczna psychoterapia, przestrzeń emancypacji kobiet czy wolnościowa struktura społeczna zmagająca się z aparatem kontroli nowoczesnego państwa – to wszystko funkcjonalne modele, obrazy zjawiska, którego nie sposób jednak zamknąć w jednej ramce. Celowo pomijam odczytanie zar jako egzorcyzmu. Wczesne przekazy autorstwa chrześcijańskich zakonników były zupełnie nieadekwatne. Duchów zar, podobnie jak Anioła Stróża, nie da się wypędzić.

Zjawisko jest złożone i nieco bardziej naświetla je relacja Hager el Hadidi, niezwykłej badaczki, która zgubiła swoją uniwersytecką lupę na podłodze podczas własnej inicjacji i związała się ze wspólnotą zar na całe życie. El Hadidi tak opisuje swoje doświadczenia w hadrach kairskiej medyny:

Gdy przestałam obserwować i rejestrować, doświadczyłam zar poza racjonalnością. Podczas gdy racjonalnie jestem w stanie potwierdzić działanie siły nadprzyrodzonej jedynie na poziomie abstrakcji, to doświadczenie obrzędów i rytuałów zar odmieniło mnie od środka.

 Jej kompletna relacja wyróżnia się na tle dostępnych opracowań. To wyjątkowa sytuacja i wiarygodny przekaz, kiedy narzędzia analityczne stosuje uczestnik kultu. El Hadidi siłą rzeczy stała się głosem społeczności, który snuje nieco bardziej subtelną historię. Zar, o jakim opowiada El Hadidi, to przede wszystkim ścieżka rozwoju głębokiej intuicji i posługiwania się nią w codziennym doświadczaniu. To słuchanie swoich odczuć i odważne posługiwanie się wyobraźnią w interpretacji świata. Każdy nowy członek wspólnoty przechodzi powolny alchemiczny proces. Przeplatane rytuałami, następujące po sobie etapy inicjacji wiążą się z nauką interpretacji snów i odczytywania pojawiających się znaków. Grupa pomaga inicjowanemu rozwijać zaufanie do swoich przeczuć i wspiera w budowaniu głębokiej relacji z samym sobą. Podobnie, jak w praktykach sufi – podstawa to szczerość i czystość intencji. Wzrastająca na tym podłożu wewnętrzna integracja wraz z całym anturażem zar to materiał, z którego szyta jest na bieżąco i na miarę każdego uczestnika pozbawiona dogmatów, elastyczna duchowa ścieżka. Zdobywana na niej wiedza jest raczej doświadczana przez ciało niż „myślana”. Symbole i znaki dobierane są i układane na nowo w odpowiedzi na potrzeby konkretnej osoby, często tworząc kompletnie nowe znaczenia.

Wczesne przekazy autorstwa chrześcijańskich zakonników były zupełnie nieadekwatne. Duchów zar podobnie jak Anioła Stróża nie da się wypędzić

Zar to kompas pomagający nawigować przez kluczowe etapy w życiu. Szczególnie kobiety odnajdują tu orientację podczas specjalnych rytuałów, związanych z cyklami życia – osiąganiem dojrzałości, ciążą, przekwitaniem. Intuicje, sny, wizje, symbole, ofiary, muzyka, trans – rytuał sprawia, że wyobraźnia staje się namacalna i może być punktem odniesienia. Zar to nadal głównie domena kobiet. Mężczyźni, którzy biorą w nim udział, zwykle są wtajemniczani przez kobiety. Większości z nich podczas ceremonii towarzyszy żona, siostra, kuzynka czy sąsiadka. Mężczyźni w społeczności zar to najczęściej muzycy, ale mogą też być zwykłymi uczestnikami lub liderami kultu (wideo poniżej). Muzyka, taniec i trans to techniki uzewnętrznienia bardzo intymnych przestrzeni, mentalnego uzdrowienia i połączenia z sacrum. Najgłębsze osobiste doświadczenia przeżywane w grupie pozwalają tworzyć prawdziwe więzi i budują dbającą o siebie społeczność. Praktyka zar to nauka codziennej obserwacji świętości w sobie, w drugim człowieku i w świecie. Absolwenci tej uczelni są gotowi obdarowywać świat swoim odpowiedzialnym uczestnictwem.

HISTORIA

Podobnie jak duchowa ścieżka każdego uczestnika, elastyczny jest również fenomen jako całość. Na Zachodzie i w krajach arabskich można spotkać się z opinią, że zar ma korzenie etiopskie. Pierwsza atramentowa wzmianka, spisana w liturgicznym języku Ge’ez, pochodzi właśnie z XVII-wiecznej Abisynii. Podobnie zresztą, jak pierwsza relacja chrześcijańskich misjonarzy z roku 1839. W Etiopii jednak uważa się, że zar ma pochodzenie arabskie. Kluczowe jest, że tradycję wszędzie określa się jako pochodzącą z zewnątrz i z daleka, co dosłownie wyraża hebrajskie słowo zar, czyli obcy. Być może prawdą jest, że nazwę zjawisku nadali jubilerzy żydowscy, którzy dostarczali karnalinowe amulety i obrzędową biżuterię w całym regionie.

Migracje ludzi z jednego brzegu Morza Czerwonego na drugi, z Arabii do Jemenu i Abisynii, transfer niewolników i niewolnic z Etiopii i Sudanu na północ za panowania anglo-egipskiego, muzułmańska pielgrzymka hajj z Afryki Zachodniej i Północnej do Mekki – to tylko niektóre ruchy ludności, obserwowane w regionie na przestrzeni ostatnich kilkuset lat. Pewne jest, że zar egipski wywodzi się z tego samego źródła, co kulty Bori u Hausa z pogranicza Nigerii i Nigru, Derdeba społeczności Gnawa w Maroko, czy Stambeli z Tunezji. Idąc tym tropem dalej, ma on wiele wspólnego z duchowością ahl-i hava “Ludzi Wiatru” z południowego Iranu, z ludami Sidama i Gurage w Etiopii, dawną kulturą Vudoun u Yoruba, a nawet transowymi rytuałami na Majocie (czym zajmiemy się niebawem).

To żywa struktura, która pochodzi zewsząd i znikąd, patchwork, w którym zapisana jest historia wielu społeczności

Według el Hadidi w trudnym do odszyfrowania dialekcie zar, zwanym rotana, znajduje się wiele słów pochodzących z odległych rejonów Afryki Subsacharyjskiej. Słowo kodya (prowadząca/-cy ceremonię w pewnej odmianie zar) pochodzi z języka hausa, gdzie godiya oznacza koń albo ujeżdżać. Tu niektórym nasunie się na myśl kultura Vodoun z Beninu i Togo. Słowo mayanga – czyli miejsce, gdzie grzebie się zwykle kości po ofiarach zwierzęcych – w języku hausa oznacza cmentarz. W jednym z egipskich miast Doliny Nilu śpiewa się pieśń, która ma identyczną melodię i rytm, jak pieśń marokańskich Gnawa, a niektóre duchy północnoafrykańskie znalazły swoje miejsce również w kairskim panteonie. Jak by tego było mało, praktyki zar tambura (tak zwany zar afrykański) wyraźnie przywędrowały do Egiptu wraz z sudańskimi imigrantami, a pewne imiona egipskich duchów odnotowane zostały w Etiopii około sto lat temu.

Zar zawsze wędrował z ludnością i ewoluował, reagując na zmiany sytuacji społeczno-politycznej. To żywa struktura, która pochodzi zewsząd i znikąd, patchwork, w którym zapisana jest historia wielu społeczności. Panteon duchów, pieśni, symbole i język to wciąż na nowo tworzący się zlepek o dużym potencjale adaptacji. W pieśniach zawsze pojawiały się zapożyczenia z kultury popularnej, melodie z nubijskich wesel, pieśni religijnych czy nawet z wciąż cenionych nagrań Umm Kulthum. Gdy dawnej pieśni nikt już nie śpiewa, umiera duch, któremu była poświęcona. To miejsce nie pozostaje jednak długo puste i w ten sposób kult zachowuje świeżość i znaczenie dla praktykujących.

NAWIEDZENIA

Według popularnej w islamie koncepcji świata, bóg stworzył człowieka z ziemi i wody, dżinny natomiast z ognia i wiatru (reeh). Słowem „zar” określa się nie tylko samo zjawisko kulturowe, ale też szczególny rodzaj dżinnów, które w hierarchii lokalnego panteonu plasują się gdzieś poniżej świętych i proroków. Są one jak odbicia ludzi w innym wymiarze, towarzyszą nam, ale ich natura jest zupełnie inna. Tworzą własne konteksty społeczne, hierarchie, a nawet rodziny. Ich świat przenika się z naszym w miejscach opuszczonych, ciemnych, w drzwiach domów, na klatkach schodowych, przy źródłach wody, na cmentarzach czy w miejscach określanych jako nieczyste. W Egipcie uważa się, że jest ich sześćdziesiąt sześć, ale żadna szajcha czy szajch zar (liderzy grup) nie są w stanie wymienić wszystkich. Przeważająca większość duchów zar to opiekunowie i przewodnicy człowieka. Te najczęściej spotykane nie są szczególnie złe czy szkodliwe, jednakże bywają bardzo kapryśne, mściwe i zazdrosne. Nawiedzenie może być efektem wielu codziennych zachowań człowieka – od nastąpienia na niewidzialnego ducha w drzwiach, przez konsumpcję ofiarnego mięsa przez nieinicjowanego, po ekspozycję na działanie złego oka czy innej formy czarostwa.

Yawra Bey to główny duch panteonu wszystkich grup kairskich, i pieśni, które słyszy się najczęściej, są poświęcone właśnie jemu. Zwykle pojawia się w towarzystwie córki o imieniu Rakusha, bo zar zawsze pojawiają się w żeńsko-męskich parach. Prezentuje się jako przystojny, ciemnoskóry oficer dziewiętnastowiecznej egipskiej armii, przystrojony w czerwoną szarfę i fez, palący papierosa lub fajkę wodną. Jego atrybut to wysokie, pozłacane krzesło w stylu rokoko – symbol państwa, władzy, statusu elity i zachodnich wzorców, które zainspirowały wspomniane już reformy społeczno-polityczne Egiptu przełomu XIX i XX wieku. Mniej więcej w tym czasie Yawra Bey pojawił się w kairskim panteonie. Dandys i dżentelmen, uwodzi młode, szczególnie piękne dziewczęta i jest o nie bardzo zazdrosny. Sprawia, że odrzucają kolejnych adoratorów lub przestają się im podobać. Problemy seksualne w małżeństwie czy homoseksualizm – to także jego działalność. W jego przypadku nie używa się terminu nawiedzenie, a zauroczenie czy miłość.

większość duchów zar to opiekunowie i przewodnicy człowieka. Te najczęściej spotykane nie są szczególnie złe czy szkodliwe, jednakże bywają bardzo kapryśne, mściwe i zazdrosne

Gado to dla odmiany pochodzący z Nigerii niewolnik i posłaniec innych zar. Rezyduje w łazienkach, a precyzyjnie w odpływach toalet, które są portalem łączącym świat ludzki ze światem duchów. Objawiające się szaleństwem lub bezpłodnością nawiedzenie przez Gado i jego towarzyszkę Mariumę to bardzo powszechna historia dotykająca nastolatek. Złość duchów wywołuje kropla krwi menstruacyjnej lub fragment błony dziewiczej, jeśli dostaną sie do odpływu. Ceremonia ułagodzenia Gado i Mariumy odbywa się w niedostępnej dla innych w tym czasie łazience. Typowa scena w tym wypadku oświetlona jest płomykiem brązowej świecy, płonie kadzidło, na podłodze leżą rozsypane słodycze i krople krwi ze złożonego w ofierze czarnego królika, a dotknięta problemem nastolatka tańczy w transie na czworaka. Rytuał kończy się, gdy inicjowana spuści w toalecie wodę po oddaniu moczu. Po tym szajcha prosi adeptkę o pozostanie w odosobnieniu i obserwację swoich snów. Kończą się krzyki, omdlenia i histerie nastolatki, a rozpoczyna się proces duchowy, który będzie pogłębiał się wraz z jej dojrzewaniem. Nawiedzenie przez Gado i związane z tym obrzędy wyraźnie zaznaczają moment przejścia – przemianę dziewczyny w kobietę.

 

Sudańska Salila to również postać obca, pochodząca z daleka. Jej atrybuty to wdzięk i piękno opisywane w poświęconej jej pieśni. Przejęta przez Salilę osoba zwykle w tańcu odgrywa scenę kąpieli, bawi się lusterkiem, rozpuszcza i zaplata włosy, a gdy proces staje się bardziej intensywny – oblewa siebie i innych wodą. Podczas ceremonii w Abu Gheit jedna ze starszych kobiet owładniętych przez Salilę oblała w transie swoje rozpuszczone długie włosy – i wszystkich wokół piwem z trzymanej w dłoni puszki. Chwilę po tym padła na kolana i w ekstatycznym finale wydała z siebie rozdzierający krzyk, który to kończy nagranie dostępne poniżej.

Więcej o muzyce, transie w kulcie zar w kolejnej odsłonie. W przygotowaniu album z pieśniami i nagraniami rytuałów różnych odmian kultu zar z Kairu i Delty Nilu.

Luka Kumor, Luty 2019. 

 

 

ŹRÓDŁA

Gerda Sergers, Woman and demons: Cultic healing in islamic Egypt, International Studies in Sociology and Social Anthropology, Leiden – Boston: Brill, , 2003.

Hager El Hadidi, Zar. Spirit Possession, Music, and Healing Rituals in Egypt, Cairo, New York: American University in Cairo Press, 2016.

Setargew Kenaw, Knowledge Production and Spiritual Entrepreneurship in Zar: A Study of Spirit Mediumship in Northeastern Ethiopia, Saarbrucken: VDM Verlag, Dr. MullerGmbH & Co. KG, 2011.

G.P. Makris, Changing Masters. Spirit Possession and Identity Construction among Slave Descendants and Other Subordinates in the Sudan, Evanston: Northwestern University Press, 2000.

John G. Kennedy, Nubian Zar Ceremonies as Psychotherapy, Human Organization Vol. 26, No. 4 (Winter), pp. 185-194, 1967.

Magda Saleh, Dance in Egypt, The Garland Encyclopedia of World Music Vol. 6, New York and London: Routledge, 2002.

Andreas Gossling, Voodoo. Bogowie, Czary, Rytuały, Kraków: Wydawnictwo WAM, 2010.

wspieraj projekt i pomóż nam tworzyć kolejne opowieści